Strona główna > Opowiadania > Moje opowiadanie. Niedokończony rozdział 1.

Moje opowiadanie. Niedokończony rozdział 1.

Zamieszczam tutaj niedokończony pierwszy rozdział mojego opowiadania. Z czasem będę dopisywał kolejne fragmenty i poprawiał istniejące.

Rozdział I:

ZAGROŻENIE

Sasza zmęczony 8 godzinną wartą na północnym tunelu stacji Sibirskajej, usiadł przy Siergieju, który znajdował się przy ognisku. Kolega Siergieja był optymistycznym, wysokim blondynem o błękitnych oczach. Miał dwadzieścia jeden lat i nigdy nie brakło mu werwy.
-Siergiej, słyszałeś nowe wieści? Most na rzece Ob znowu został przejęty przez Czerwonoarmistów. Czy oni kiedyś dadzą nam wszystkim święty spokój?- wrzucił do ogniska patyk ze skrzyni zbitej z spróchniałych deseczek- Wyrżnęli naszych w pień. Najśmiejszniejsze jest to, że odkryliśmy stalowy bunkier w ratuszu. W nim siedzą te patafiany. Schron posiada miejsca dla aż dziesięć tysięcy osób. Na domiar złego ich armia powiększa się o stalkerów z metra. Dziadygi nas zdradziły. Uszczuplili w zadziwiającym tempie naszą ochronę, a nie dość, że nasze metro atakują mutanty, to i oni szukają guza…
Sasza zamilkł, słysząc odgłosy podbiegającego Wani.
-Słuchajcie! Stary kazał przekazać wszystkim, żeby poszli na plac przemówień. Biegnijcie tam, szybko!
Sasza i Siergiej zerwali się z miejsc. Szybko biegli na plac przemówień. Wania kontynuował bieg i komunikował wszystkim czterystu mieszkańcom stacji o konieczności przyjścia na plac przemówień. Ów „Stary” to przywódca stacji. Mówią tak na niego ze względu na wiek. Dla niego nie jest to zbyt przyjemne przezwisko. Jego prawdziwe imię i nazwisko to Włodzimierz Iwanowicz. Siergiej razem z kolegą biegli przez stację, a ta jest bardzo obszerna, dzięki modernizacji, którą dokonano jeszcze przed. Mimo upływu lat piękne zdobione kolumny i arkady zachowały się w prawie całej swej okazałości. Jeśli spojrzy się na sufit, można zauważyć, że sadza z ognisk, mocno odcisnęła swoje piętno na suficie. Kiedyś bywały pożary, a osoby odpowiedzialne za to wydarzenie były bardzo surowo karane. Sabotażyści i inni dywersanci byli karani śmiercią na powierzchni. Kara była zmyślna, ale straszna. Osoby jej doświadczające ginęły w strasznych męczarniach. Już kilka stacji spłonęło przez pożary. Żywioł kontrolowany był przez IX Straż Pożarną Metra Nowosybirskiego. Ściany pokryto żółtym tynkiem, lecz ten już w niektórych miejscach popękał. Płytki zdobione herbem Nowosybirska zostały umieszczone tylko na ścianach otaczających plac przemówień. Dbano o nie jak największy skarb. Sibirskaja jest jedną z najbogatszych stacji metra, których wybudowano pięćdziesiąt. Pierwotnie stacji było mniej, a dokładnie dwanaście. Tę wybudowano w metrze, jeszcze przed modernizacją. Modernizację wprowadzono z powodu obawy przed wojną atomową, ale też chciano uratować więcej istnień. Tak naprawdę ówczesny przywódca Rosji, Władimir Sokołow nie posiadał zbyt dobrej opinii wśród ludu Rosji. Musiał jakoś to naprawić i przez to powstał kolejny powód do modernizacji. Sibirskaja słynęła z handlem ziołowymi roślinami. Posiadały one mocne włókna, dzięki którym produkowano nawet nie swędzące ubrania. Co prawda Kruszynki, jak pieszczotliwie je nazywano są lekko zmutowane, ale można pić herbatę z nich wyprodukowaną, lecz spożywać ją można było w niewielkich ilościach, co jakiś czas. Niestety prawdziwa herbata wyczerpała się jakieś dziesięć lat temu. Dzięki telegramom, które stworzyli naukowcy z trzech metr: z nowosybirskiego, moskiewskiego i st. peterburskiego można było dowiedzieć się o ich wyrobach. Moskwianie mieli grzybową herbatę, a santpeterburczycy wywar z jakichś ziół rosnących w tunelach. Wiadomości przychodziły jednak dopiero po tygodniu, ale i tak ludzie cieszyli się z dobrego działania wynalazku. Zioła sprzedawano w całym metrze, dzięki czemu Sibirskaja stała się znana i bogata. W jej podziemnych fabrykach produkowana jest amunicja do AK-47 i 74, lecz ta nie jest tak dobra jak przedwojenne wojskowe pociski 7,62mm do AK-47 i 5X45mm do 74, a naboje obu kalibrów są walutą. W moskiewskim metrze tylko te pierwsze są środkiem płatniczym. Innymi walutami w Nowosybirsku są pochłaniacze do masek oraz baterie do latarek. Gdy Siergiej i Sasza przybiegli na plac przemówień, przywódca Włodzimierz przemówił.
-Drodzy mieszkańcy Sibirskajej! Mamy poważny problem. Ktoś z nas lub ktoś z zewnątrz uszkodził nasze filtry wodne. Przez tego kogoś mamy coraz mniej wody. Jeśli ograniczymy jej zużycie to pozostaną nam dwa miesiące czasu. Żadne inne stacje nie chcą nam sprzedać ani pożyczyć, lub udostępnić swych filtrów. Jakby ten ktoś ich namówił do tego, by nam zaszkodzili- „Stary” lubił powtarzać wielokrotnie jakieś wyrazy w swoich zdaniach, co u wielu osób sprawiało śmiech, ale tym razem wszyscy byli przerażeni. Zapadła głęboka cisza i nikt nie odważył się nic powiedzieć.
-Jednak jest nadzieja. Dowiedzieliśmy się od zwiadowców, że w fabryce „Portjas” możemy znaleźć tę część. Dokładnie nazywa się ona kondensatorhyzotronowogluponeidowy. Wylosowaliśmy już czternaście osób, które udadzą się na ekspedycję do Moskwy. Będzie to trudna wyprawa, ale wynagrodzenie będzie wielkie. Jakie? Tego dowiecie się po wykonaniu zadania. Więc tak przedstawia się lista:

-Siergiej Kozurniew
-Wania Giełobnyj
-Sasza Sandomier
-Staszek Chaleckij
-Mikołaj Sobotyj
-Michaił Kłopotnyj
-Borys Szwacz
-Nikołaj Bierogwij
-Nikola Wagaszka
-Oleg Jaworczyk
-Strigłabiedny Mateusz
-Strigłabiedny *&%^%)$

-Jakieś znaczki są tu pokreślone, ale wiadomo, że brat Mateusza Strigłabiednego. Czytam dalej:
-Masza Griblak
-K..ri… Suw

-Ja nie idę! Ja nie idę! Słyszycie? Nigdzie mnie nie weźmiecie! Zostaję tu!!- ów Krisuw wyskoczył z tłumu i zaczął krzyczeć. Powiedziano mu, że za wycofanie się karą jest śmierć. Nie obchodziło to go i dalej krzyczał. Nagle wyciągnął z kieszeni przedwojenną TT-kę. Celował nią w przywódcę stacji. Ten człowiek nie wiedział co robił. Machał w każdą stronę pistoletem i ostrzegał, że w każdej chwili pociągnie za spust.
-Puść to! Chyba chcesz żyć!- po tej wypowiedzi dwaj strażnicy pociągnęli za iglice zamków w swych AK-74 z celownikami laserowymi. Zamki szczęknęły. Krisuwowi w końcu puściły nerwy i zastrzelił jednego z mieszkańców. Zaczął uciekać ze stacji. Celowniki laserowe go dogoniły, a na głowie tego pojawiły się dwie czerwone kropki. Nagle z luf automatów wyleciały pociski i ogień. Wielki huk przebił ciszę na stacji, niczym miecz serce. Nagle wszystko ucichło, a na ziemię spadły złote łuski pocisków wystrzelonych przez automaty. Ciało Krisuwa uderzyło bezwładnie o ziemię. Zwłoki były całe zakrwawione, a jedna z młodych mieszkanek stacji zwymiotowała na podłogę. Sprzątacze Sibirskajej zajęli się wszystkim w bardzo krótkim czasie.
-Są jeszcze jacyś chętni do ucieczki?- spytał jeden ze strażników. Kazał wyczytanym na liście wystąpić z tłumu mieszkańców stacji. Ci niechętnie to zrobili i szeptali między sobą.
-Wyruszacie za pięć dni o dziewiątej rano. Teraz dobrze się wyśpijcie. A! Przyjdźcie o ósmej trzydzieści. Dostaniecie potrzebny sprzęt i opowiem wam co nieco o misji. Sibirskajczycy! Rozejść się!- powiedział typowym wojskowym wysokim tonem, a ostatnie zdanie głośno wykrzyczał strażnik i wszyscy w mgnieniu oka powrócili do swych pierwotnych zajęć oraz mieszkań. Najbiedniejsi mieszkali w namiotach z połatanych szmat, a bogatsi w namiotach z Kruszynek. Najbogatsi żyli w domkach z cegieł, a tych było bardzo mało, nawet na tak bogatej stacji jak Sibirskaja. Siergiej myślał nadal o tym, co wydarzyło się w ciągu kilku minut. Miał mętlik w głowie i myślał, co teraz. Nawet gadatliwy i skłonny do plotkowania, Sasza siedział cicho jak mysz i poszedł do swojego mieszkania. Przyjaciel Saszy, Siergiej starając się przerwać mętlik w głowie i dziwne myśli ruszył do namiotu mieszkalnego swojego przyjaciela. W namiocie było duszno, a mrok w nim panujący przebijało światło świecy. Kruszynki używane były również do tworzenia namiotów. Nie przepuszczały one światła i były bardzo wytrzymałe. Czuć było jeszcze lekki zapach ziół, więc namiot był tkany jakiś miesiąc temu.
-Ja nie wierzę w to. Musi to być zły sen. Przecież my tam zginiemy. Nie damy rady zapuścić się w miasto dalej niż te sto metrów. Najbliższe wyjście jest zajęte przez byłych wojskowych, którzy pierwsze strzelają, a potem zadają pytania. Mam plan jak się wykręcić z misji!- Sasza nagle wybuchnął z pomysłem, a Siergiej szybko zakrył mu ręką usta, by nikt nie usłyszał tego co powiedział.
-Przecież to niemożliwe. Nie jestem pesymistą, ale wiem, że nie damy rady się z tego wywinąć- oznajmił Siergiej, który zmartwił się jego obecną sytuacją. Wiedział, że niemożliwe jest ucieknięcie z misji, ale jednak Sasza miał jakiś pomysł.
-Będziemy musieli iść do Studenceskajej, by móc potem łatwo udać się do fabryki. Tam jest właśnie przejście na powierzchnię, które jest bezpieczne, ale przejęte przez byłe wojsko, co ja mówię. Teraz nazywają się Aniegiorwami. Po Recnoj Vokzal jest ta duża handlowa stacja Proturiennaja. Tam łatwo można się zgubić. Możemy tam się właśnie odłączyć od grupy. Wiesz, że Leninskaja linia jest dopiero przedsionkiem metra. Moglibyśmy właśnie iść na północ, ale będziemy mieli obstawę do czasu wyjścia na powierzchnię, a ta z kolei nie da nam się cofnąć lub w jakiś sposób zawrócić. Więc jak, uciekasz razem ze mną?- Sasza wyciągnął rękę w kierunku przyjaciela. Ten zastanowił się przez chwilę i po chwili uścisnął ją z radości.
-Uciekam. Teraz już idę do namiotu- starzy znajomi pożegnali się i Siergiej ruszył do swojego namiotu. Według ostatniego działającego zegara na Leninskajej linii jest już dwudziesta trzecia. Na stacji zgasły jedyne w metrze posiadające możliwość regulacji natężenia świecenia lampy rtęciowe i światłą zasilane agregatem prądotwórczym. W nocy świecą się tylko żółte światła awaryjne. O czwartej rano te gasną i zaświecają się najpierw lampy rtęciowe, a po dwóch godzinach oświetlenie na prąd. Na początku nie świecą one silnie. Z każdą godziną ich natężenie wzrasta, następnie o godzinie szesnastej trzydzieści oświetlenie na stacji powoli zmniejsza się natężenie światła, a o godzinie dwudziestej drugiej znów zapalają się światła awaryjne. Siergiej przyszedł już do swojego namiotu. Ten był z trochę lepszych materiałów, od tego, w jakim mieszka Sasza. Stary dziadzio Michaił spał, więc ojciec Siergieja jest na warcie. Dziadzio śpi, tylko gdy tata młodego Kozurniewa jest na warcie. Gdy jest w domu to grają w pokera do drugiej w nocy. Dziewiętnastoletni mężczyzna (Siergiej) nie miał matki, ta zginęła w czasie porodu. Młody Kozurniew przestał już myśleć o tym, co się niedługo wydarzy. Dla niego liczył się tylko odpoczynek. Według naukowców promieniowanie jest tak zabójcze, że nie można na powierzchni stać dłużej niż sześć godzin. Dlatego zawsze każdy stalker nosił dwa zegarki. Jeden wskazywał czas działania pochłaniaczy masek, a drugi czas do koniecznego schowania się w metrze. Wszystko to jest bez sensu! Sierioża wiedział, że oni i tak zginą. Po co narażać ludzi, skoro można wykraść komuś te filtry??!!

Kategorie:Opowiadania
  1. Bylon
    15 sierpnia, 2010 o 3:39 pm

    Całkiem niezłe, choć błędy są (ale nie bardzo dużo). Kilka nieścisłości, powtórzeń, troszkę interpunkcja.
    Musisz też odrobinę popracować nad stylem 🙂
    Pozdrawiam,
    Bylon

  2. 16 sierpnia, 2010 o 1:06 pm

    Postaram się, by było lepiej. Potem popracuję, bo teraz brzuch mnie boli 😦

  1. No trackbacks yet.

Dodaj komentarz